Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
1002
BLOG

Lepsi i gorsi zamachowcy

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 10

Pewien specjalista od bezpieczeństwa całkiem słusznie zauważył, że ideologia czy religia, w imię której morduje się niewinnych ludzi, nie decyduje przecież o tym, że to jest właśnie terroryzm, a każdy inny akt mordu to strzelanina albo atak szaleńca. To, co zaserwowały w ostatnich dniach w Niemczech, wspólnie, policja i media, można w skrócie określić jako dezinformację i wręcz szaleńczą obronę polityki kanclerz Angeli Merkel. Więcej. Można wywnioskować, że elity niemieckie dzielą zamachowców na lepszych i gorszych, chorych i zdrowych. 18 - letni Niemiec pochodzenia irańskiego, który zabił 9 osób i 27 ranił, jest typem zamachowca marnego, chorego psychicznie, przykładem zwykłego szaleńca, który zasługuje na powszechne potępienie. Do tego był ponoć szyitą, czyli przeciwnikiem tak zwanego Państwa Islamskiego, więc na pewno gorszy sort. Jakim cudem jeden człowiek przez 8-10 minut mógł bezkarnie strzelać do ludzi w dużym centrum handlowym i do tego jeszcze z niego uciec, to jest zupełnie niezrozumiałe. Tego policja z Monachium nie wyjaśniła, a media o to nie pytały. I po co się potem zabił? W Polsce sytuacja nie do pomyślenia i nie dlatego, że polska policja jest taka genialna. Po prostu, w ciągu 5-6 minut patrol dociera na miejsce przestępstwa, szczególnie w dużym mieście.

 

W sukurs niemieckim mediom i rządowi w Berlinie idą ramię w ramię Bruksela, PO, Nowoczesna i nasz drogi TVN. Juncker zajmuje się krytyką Turcji, komentarzy o Monachium brak, a o Ansbach tym bardziej. Opozycja w Polsce wygaduje takie rzeczy, jakby czytała tylko "Die Welt". A TVN powtarza brednie o szaleńcach. Dlatego nie można uciec od tego podziału - na lepszych i gorszych zamachowców, na zdrowych i chorych. Gdyby w laptopie i telefonie 27 - letniego Syryjczyka nie znaleziono dowodów jego związków z ISIS, pozostałby zwykłym szaleńcem. Zresztą, przez pierwsze kilkanaście godzin po zamachu w Ansbach mówiono właśnie o ataku szaleńca. Jeśli natomiast szaleniec jest "żołnierzem" ISIS to jego ranga rośnie,  rośnie też ranga samego zamachu, a jeśli podpiszą się pod nim radykalni islamiści, to sprawa nabiera niezwykle na znaczeniu. Można było łatwo sprowadzić zamordowanie Polki do miłosnych problemów dwojga ludzi, tak jak to zrobiły "Fakty" TVN. Ale to był też akt terroru. A już niezależnie od interpretacji tych zdarzeń, wszyscy zamachowcy byli wyznawcami islamu. 

 

Niemieckie media popadły w paranoję, podobnie niemieckie elity. Wyszło bowiem na to, że jeśli zamachowiec zabija ciężarówką 86 osób, kilkaset rani, a do tego jest ściśle powiązany z ISIS, to wtedy mówi się o terroryzmie, wtedy sprawa nabiera wymiaru międzynarodowego, wtedy francuski premier i prezydent przybywają na promenadę, by oddać hołd zabitym. A jeśli zamachowiec nie ma takich bliskich powiązań z Państwem Islamskim, jeśli po prostu zabija niewinnych ludzi z bliżej nieokreślonych powodów, tak jak w Monachium, to nad taką tragedią przechodzi się obok, ona ma mniejsze znaczenie, ona jest lokalna, powiedzmy "landowa". Dała tego dowód sama Angela Merkel, która przez kilkanaście godzin po zamachu milczała. Nawet Barack Obama uprzedził ją z własnym oświadczeniem w sprawie Monachium. Pojawia się jeszcze jeden absurdalny wniosek, że zamachowcy z ISIS są na swój sposób ludźmi zdrowymi psychicznie, działają logicznie, z premedytacją w imię swojego Boga. Czyli to nie są szaleńcy, to są jedynie straszni terroryści. Trzeba być bardzo ślepym albo bardzo wyrachowanym, żeby przez kilka dni serwować Niemcom tyle bredni na raz.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka