Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
2684
BLOG

Przystanek Polska

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 33

 

"Rozbrojenie" rządów Prawa i Sprawiedliwości to marzenie wszystkich europejskich lewaków i liberałów, socjalistów, a nawet chadeków, którzy chyba już tylko z nazwy są chadekami. Jak wielkie jest to marzenie opozycji parlamentarnej w Polsce, tego nawet nie ogarnia Ryszard Petru, który z reguły wszystko ogarnia, poza samym sobą i tym co mówi. Ostatnie dni są tego dowodem  niepodważalnym, choć cała gra toczy się już od pół roku. Na użytek chyba niezbyt rozgarniętych wyborców Platformy i Nowoczesnej sprzedawany jest codziennie zestaw antypisowski: zamach, faszyzm, ruina wizerunku, sankcje, rating, wstyd. "Niezbyt rozgarniętych" nie jest określeniem obraźliwym, są bardziej dosadne, ale wiadomo - trzeba przyciągać, a nie odpychać lud od siebie. Jeśli bowiem taki przysłowiowy wyborca PO - a jest takich jak mrówków - chwali czyn posłanki Pomaski jako szlachetny i odważny, albo oburza się wręcz, jakim prawem PiS sprzeciwia się w czymkolwiek Komisji Europejskiej, to świadczy to co najmniej o dwóch rzeczach: po pierwsze, jest co najmniej mało rozgarnięty, a po drugie, co jest konsekwencją pierwszego, ładowanie kitu do jego głowy jest dużo prostsze od ładowania telefonu komórkowego. Wyborcę Petru wystarczy podłączyć co drugi dzień do "Faktów" TVN o 19.00. i po 15 minutach jest ideologicznie wyprostowany jak drąg. 

 

Jedni twierdzą, że na Polskę patrzy dziś cała Europa, a trwoga niesłychana ogarnia naszych przyjaciół w Brukseli, drudzy uważają, że to co tak naprawdę martwi J.C. Junckera to imigranci i Brexit, a nie problemy polskiego Trybunału. I jedni i drudzy trochę się mylą. Przystanek Polska jest niezwykle ważny i dla Berlina, i dla Brukseli, i dla Moskwy, ale bynajmniej nie z powodu obrony sędziego Rzeplińskiego przed pisowską tyranią. Od upadku Związku Sowieckiego i komunizmu w Europie Środkowej, wszyscy możni tego świata byli zainteresowani tym, jak wciągnąć Polskę w swoje tryby, a nie tym, by w centrum kontynentu powstało nowe, silne i samodzielne państwo, z ambicjami do bycia współgospodarzem demokratycznej Europy. Przez ćwierć wieku, czy nam się to podoba czy nie, byliśmy pod bardzo silnym wpływem polityki niemieckiej, której symbolem jest Donald Tusk, a po wrześniu 2009 roku, swoje wpływy w Polsce umocnił także Putin, który wcześniej mógł liczyć tylko na agenturę wpływu i dawne służby. Molo zrobiło swoje...

 

Prawo i Sprawiedliwość, po październikowych wyborach, nie przystąpiło do rewolucji, w polityce zagranicznej nie było tak spektakularnych działań jak historyczna wizyta Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji. PiS skupił się na uporządkowaniu wewnętrznych spraw państwa, jego umocnieniu. Innymi słowy, zajął się na poważnie Przystankiem Polska, co zresztą jasno zapowiedział w kampanii wyborczej. PO przygotowała jednak już dużo wcześniej totalną blokadę dla tych działań, tworząc z Trybunału Konstytucyjnego ostatni bastion III RP. Sędziowie TK, z jego prezesem, z oczywistych powodów na to przystali. W ślad za tym uruchomiono KOD i wszystkich pisożerców na całej kuli ziemskiej. I oczywiście niesłychaną, czarną propagandę, która odgrywa w walce z Jarosławem Kaczyńskim olbrzymią rolę:  "trzyma za mordę" elektorat PO i N w ryzach. 

 

O ile Niemcy i Bruksela grają o podporządkowanie Polski strategicznym interesom tak zwanej starej Europy i nie chcą dopuścić do tego, żeby Polska była ważnym graczem na kontynencie, a Moskwa nie chce pogodzić się z utratą swojej "bliskiej zagranicy", o tyle Platformie i Nowoczesnej chodzi tylko i wyłącznie o zdobycie władzy, Pozycja Polski w Europie nie ma dla nich najmniejszego znaczenia, a namacalnym dowodem, jednym z wielu jest choćby aplauz liderów opozycji po ultimatum Brukseli, które było, a potem go nie było, choć oczywiście było. PO wystarczy status lokaja, liczy się tylko frukty władzy. Niewykluczone, że wskutek twardej postawy premier Beaty Szydło, a także dzięki wytrawnym zdolnościom negocjacyjnym wiceministra Konrada Szymańskiego, Timmermans i jego drużyna, na jakiś czas odpuszczą Polsce, co nie znaczy, że teraz będzie rządowi PiS lekko.Każdy kompromis w rozmowach z Brukselą zostanie uznany w antyrządowych mediach za kapitulację, wyszło na nasze i takie tam inne różne bzdury.

 

Przystanek Polska jest ważny dla wszystkich możnych tego świata, i póki co, nic się nie zmieniło w tej sprawie od blisko 300 lat. Prawdę mówiąc, nie ma się z czego cieszyć. Polityka zagraniczna Polski należy do najtrudniejszych w Europie, od setek lat, przede wszystkim z racji naszego położenia. Jeśli dziś pęknie w końcu napięcie wokół TK za sprawą dialogu Szydło - Timmermans, albo przynajmniej, bitwa z Kaczyńskim zostanie odłożona na jesień tego roku, to karta TK już nie działa, a innej, tak mocnej,  ani opozycja, ani Komisja Europejska, ani nawet Berlin nie mają. Dziś więcej mocnych kart w ręku ma Prawo i Sprawiedliwość, a jedną - trudną do podważenia przez kogokolwiek - to duże poparcie społeczne. PiS, wbrew bałwanom u progu lata, nie idzie na wojnę, PiS zatrzymał się na Przystanku Polska i nie zamierza się z niego ruszyć, bo zawsze z tej perspektywy patrzył na nasze polskie sprawy. To niesłychane, ale innym wydaje się to dziwne albo wręcz szkodliwe, tu, w Polsce, nie w Brukseli. Tam, zaczynają rozumieć, że PiS nie ruszy się z tego przystanku.

           

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka