Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
3166
BLOG

Ruchy medialne a`la Zimoch

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 65

Właściwie każdy dzień przynosi wstrząsające nas wszystkich informacje o tym, jak duszna pisowska atmosfera odbiera dziennikarzom resztki tlenu wolności, jakiego mieli pod dostatkiem przed wprowadzeniem stanu wojennego przez Prawo i Sprawiedliwość, co zauważył jako jedyny, i ogłosił całemu światu, znany Wrocławianin  Władysław Frasyniuk. Coś w tym przekazie poszło jednak nie tak, bo nie zauważył go jednak mistrz Bill Clinton, który na razie widzi jedynie w Polsce i na Węgrzech dyktaturę. No i zjawił się, można powiedzieć, kolejny patron i twórca naszej wolności po Martinie Schulzu. Gdyby to Clinton, na nasze nieszczęście, rządził Stanami Zjednoczonymi w latach osiemdziesiątych, a nie Ronald Reagan, to znalazłaby się zapewne inna Monika Levinsky, ale komuna, to już raczej pewne, trzymałaby się w Europie znacznie dłużej.

 

Wyznawcą teorii Władysława Frasyniuka, zapewne kolejnym, został dziennikarz sportowy Tomasz Zimoch, który tak jak jego mistrz, oznajmił nam w mediach, że to już jest ta Polska Jaruzelskiego i koksowników, więc tylko czekać jak służby zaczną mordować przeciwników politycznych. Dodał jeszcze, że prezes Trybunału prof. Andrzej Rzepliński będzie za kilkanaście lat kimś w rodzaju - mam nadzieję, że dobrze celuję -  Lechem Wałęsą XXI wieku, co prawda stanie się to z pewnym poślizgiem, którego zresztą nie można pojąć. Dlaczego nie teraz?! Zimocha zawieszono, to już wiemy, pewnie podzieli los innych gwiazd, które postawiły się putinowskiej dyktaturze w Polsce. Można by o tym w ogóle nie pisać, bo Polskie Radio ma wielu bardzo dobrych dziennikarzy sportowych, ale Tomasz Zimoch nabrał najprawdopodobniej przekonania, że on jest jedyny i niepowtarzalny, a poza tym stał się już gwiazdą salonów, co salony Warszawy zaakceptowały, bo był już u Kuby Wojewódzkiego, który go także zaakceptował  W ten sposób nasz bohater dojrzał do kolejnego transferu medialnego, bo ruchy medialne pomiędzy obozem dyktatury i obozem wolności jeszcze trwają.

 

 

To tylko przypuszczenie, dlaczego znany sprawozdawca tak się postawił zamordystom z radia. Zimoch świetnie czuje się na wizji, może chciał tej wizji więcej, a w TVP mu jej nie dała. Zimoch nie jest jakimś tępakiem, więc jeśli decyduje się publicznie głosić brednie - nawet dla co bardziej umiarkowanych pisożerców- to znaczy, że on już nie chce pracować w publicznym radiu. Każdego dziennikarza mediów publicznych, nawet sportowego, obowiązuje pewien dystans do świata polityki. Tomasz Zimoch poszedł na całość i teraz czeka, czy go wywalą, zwolnią, a może tylko pouczą, że tak nie można. Moim zdaniem on chce być jednak wywalony, bo tak jak kilka innych gwiazdo - celebrytów przed nim, już wie, że na niego czekają, że z głodu nie umrze. Podobne tortury w TVP2 przeżywała niedawno Grażyna Torbicka, którą wstrząsnęło z kolei skomentowanie filmu "Ida" przed jego emisją, przechyliło czarę goryczy i - na szczęście (!) - zaraz potem podpisała lukratywny i piękny kontrakt z firmą kosmetyczną. Gorzej radzi sobie Beata Tadla, która do TVN-u tak od razu nie wróci, bo trwa przecież proces z Kamilem Durczokiem, więc zdradza "Wyborczej" jakie listy piszą do niej ludzie o strasznej teraz TVP, a poza tym prowadzi koncerty. To, co łączy te wszystkie ruchy medialne, to samouwielbienie ich "ofiar" i widmo głodu. Dopóki Polskie Radio i TVP należały do dawnego obozu władzy, do tak zwanego Salonu, te same osoby - dziś przebierające nogami, żeby być razem ze swoimi - nie widziały w Polsce żadnych zagrożeń - od dziennikarstwa sportowego na kulinarnym kończąc.

 

 

Jeśli jest tu coś obrzydliwego, to właśnie to dorabianie filozofii do ruchów medialnych, których są bohaterami. Jeśli są dobrzy, albo tylko popularni, weźmie ich TVN, Polsat, albo TOK FM. Trafią do reklam luksusowych samochodów lub produktów bankowych. Nie ma problemu z pracą dla wrogów pisowskiej dyktatury. Jest tylko problem, w jakim stylu te swoje ruchy medialne wykonują. Pokazują się swoim widzom i słuchaczom jako ofiary nowego systemu, a pod stołem negocjują już nowe kontrakty. Podkreślają przy tym jak wiele zrobili dla TVP czy Polskiego Radia, zapominając, że oni też coś tym firmom zawdzięczają. Jeśli więc dusi ich nowy reżim, jeśli po korytarzach Woronicza snują się według nich "małe putiny", to mogą zmienić pracę tak, jak to się robi w uwielbianym przez nich wielkim świecie - bez obłudy. Nie oceniam tych wszystkich ruchów medialnych jako całkowicie trafionych i pozytywnych, nie znam kulis. Dlatego na koniec pozwalam sobie nie zgodzić się ze zwolnieniem z TVP 2  Joanny Racewicz, której nie przedłużono kontraktu. Tomasz Zimoch to dokładna odwrotność byłej dziennikarki "Panoramy", to pełna kraśkowatość i sportowy tadlyzm.

  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka