Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
4781
BLOG

Jan Kulczyk, same pytania i być może...

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 86

Olbrzymi wysyp komentarzy i domysłów na temat przyczyn śmierci Jana Kulczyka, nie tylko na portalach politycznych, już sam w sobie musi budzić wątpliwości, co tak naprawdę stało się w Wiedniu w nocy z wtorku na środę. Nie jest czymś normalnym, że najpierw oficjalny komunikat głosi, że najbogatszy Polak zmarł w wyniku powikłań po drobnym zabiegu kardiologicznym. Potem dowiadujemy się, że przyczyną śmierci był zator żylno - płucny, aż w końcu jeden z przyjaciół miliardera ujawnia, że chodziło o innowacyjne badania przesiewowe w kierunku raka. Wiadomo, że rok temu Kulczyk przeszedł w Nowym Jorku operację prostaty. Co ma wspólnego badanie przesiewowe z zatorem żylno - płucnym, nie mam pojęcia, nie jestem lekarzem, ale już sama liczba sprzecznych informacji o pobycie Jana Kulczyka w wiedeńskim szpitalu wzbudza zrozumiałe wątpliwości i skłania do pytań, czy to była na pewno śmierć naturalna.


Osobną kwestią jest odpowiedź na pytanie, dlaczego Jan Kulczyk korzystał z usług wielkiego publicznego szpitala Allgemeinen Krankenhaus (AKH), a nie z prywatnej kliniki. Być może miał tam swoich zaufanych lekarzy uniwersyteckich. Nie wiemy. Nie wiemy też, czy jego pobyt w szpitalu w jakikolwiek sposób zabezpieczały polskie służby, które chyba wiedzą tak ogólnie, że Wiedeń to nie jest takie sobie zwykłe piękne miasto do zwiedzania. Dla nikogo chyba nie ulega wątpliwości, że Jan Kulczyk, z racji prowadzenia interesów o strategicznym znaczeniu dla państwa, musiał z naszymi służbami współpracować, w tym przypadku, w dobrym tego słowa znaczeniu.     


Nad śmiercią Jana Kulczyka zapadła co najmniej dziwna cisza. Wypowiedziało się kilku przyjaciół i na tym koniec. Umarł najbogatszy Polak, w szpitalu, w obcym kraju, po drobnym zabiegu (w środę miał umówione spotkania) , a w Polsce nie ma żadnej reakcji ze strony rządu czy instytucji odpowiadających za bezpieczeństwo państwa. Nie ma w ogóle żadnych wątpliwości? Nie usłyszeliśmy żadnego komunikatu lekarskiego! To nie dziwi ABW i naszego wywiadu? Nikt w ogóle nie stawia pytania o ewentualny udział osób trzecich w śmierci Jana Kulczyka. Nie wiemy, czy w trakcie pobytu w klinice AKH był w jakikolwiek sposób chroniony. Zostawmy na razie oceny Jana Kulczyka jako biznesmena, wyjaśnijmy o co tu chodzi. Umarł człowiek, który miał olbrzymi wpływ na polska gospodarkę, który konkurował z Rosjanami, ale nie tylko z nimi. Same pytania, pytania, pytania.

Nie ma żadnej reakcji premier Ewy Kopacz, tak jakby zmarł w szpitalu starszy Pan emeryt, którego jedynym majątkiem był stary telewizor. Wydawałoby się, że premier polskiego rządu, w takiej sytuacji, wydusi z siebie, poza kondolencjami, choć jedno zdanie, że czekamy na dokładne wyjaśnienie przyczyn śmierci, bo przecież były na ten temat sprzeczne informacje. Nikt nie chce nic wiedzieć, nikt o nic nie pyta. Gdyby po drobnym zabiegu, jakimkolwiek, nagle w nocy zmarł Donald Trump, media i prawnicy dniami i nocami dochodziliby, jak to możliwe, że słynny miliarder odszedł na skutek powikłań po drobnym zabiegu. Być może Jan Kulczyk był chory, być może kogoś się bał, być może dlatego w 2013 roku pozbył się udziałów w spółkach wydobywczych, być może, być może. Ale od tego mamy służby, rząd i premiera, żeby w sprawie śmierci najbogatszego Polaka zajęli jakieś rozsądne stanowisko, by przynajmniej spróbowali wyjaśnić, czy wszystko, co działo się w wiedeńskim szpitalu AKH było jedynie ciągiem naturalnych, tragicznych zdarzeń. A tak mamy kolejną kompromitację Ewy Kopacz i Polski w ogóle. Widocznie ten strach ma bardzo wielkie oczy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka