Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
1525
BLOG

Dezerterzy z Newport

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 35

 

No ucięli mu głowę, no co za wredny kat, a prosiliśmy, żeby odroczyć, żeby uniewinnić, naciskaliśmy przełożonych kata, i sankcje były i szpica jest, a on uciął głowę i się śmieje. Tak można w dużym uproszczeniu opisać niezwykłe „wysiłki” NATO, UE i Stanów Zjednoczonych, by obronić Ukrainę przed Rosją. Stratedzy w Waszyngtonie doskonale wiedzieli, co się stanie ze wschodnią Ukrainą, ale stratedzy piszą raporty, a w Białym Domu jest Barack Obama, polityczny dezerter, jakich Ameryka chyba nigdy jeszcze nie miała. Wygląda na to, że nic się nie zmieniło w geopolityce od czasów zimnej wojny. Strefy wpływów istnieją do dziś, niemal w tych samych granicach, jak przed 1989 rokiem. Do wielkich graczy, w wyniku rozpadu bloku sowieckiego dołączył tylko jeden kraj – Niemcy. Ukraina krwawi, giną cywile, kobiety i dzieci, rosyjskie wojska zajmują kolejne miasta i co robi Berlin? Wysyła za 50 milionów euro broń (karabiny i ręczne wyrzutnie rakiet) Kurdom walczącym po prostu o przetrwanie. Słuszne i szlachetne, ale co w takim razie z Kijowem? Nie potrzebuje broni? Tu i teraz?

 

Można się zżymać na to, że Ukraina praktycznie skapitulowała ogłaszając zawieszenie broni w Donbasie, ale przepraszam, czym i kim mają walczyć doborowymi jednostkami Putina? Może kosami, kamieniami. Do inwazji na Ukrainie jest przygotowanych 20 tysięcy rosyjskich żołnierzy, świetnie wyszkolonych, wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt wojskowy. Może wato w tym miejscu zauważyć, że mniej więcej tyle samo żołnierzy do walki może dziś wystawić Polska. Nie więcej! Magiczna liczba stu tysięcy, podawana oficjalnie przez MON to tylko magia, to oficerowie, administracja, biurokracja. Na wojnę możemy wysłać jedną piątą z tych stu tysięcy. Wojny jeszcze nie mamy i oby nie ziścił się najczarniejszy scenariusz, ale wojna o zasięgu globalnym już trwa, choć nie latają jeszcze nad naszymi głowami rosyjskie migi. NATO, ten papierowy tygrys, pokazuje spróchniałe kły i szykuje ponoć plan zdławienia Rosji kolejnymi sankcjami i bliżej nieokreśloną szpicą NATO z dowództwem w Polsce. Jedna wielka hucpa. Cieszą jacyż ułomni dziennikarze i politycy, co będzie, jak tu będzie szpica. Już tydzień temu było wiadomo, że będzie kilka jednostek logistycznych (czyli administracja wojskowa) w Polsce, Rumunii i krajach bałtyckich. No i co to ma być? Baz NATO w naszym kraju nie będzie, bo taki układ zawarto z Rosją, bo blisko jej granic, ale rosyjskie Iskandery z Obwodu Kaliningradzkiego mogą w każdej chwili zamienić w morze gruzów stolicę Polski. Doprawdy, jaka wspaniała równowaga polityczna pomiędzy NATO i Rosją.

 

 

Putin idzie na razie na Zachód tak, jakby tego Zachodu w ogóle nie było. Niemiec pewnie nie tknie, bo zna granice tej ekspansji i czego można się domyślać, granice te ustalił już dawno, w 2009 roku z Merkel. Mamy więc polityczny kabaret, groźne miny, pohukiwania, durne wystąpienia Obamy, z których nic nie wynika, ale to absolutnie nic, a wszyscy ważni tego świata wiedzą, że Ukrainy, jako jednolitego terytorialnie państwa już nie ma. Ukraina została zdradzona, tak jak i Polska. I i Polska będzie zdradzona tak jak Ukraina. Wątpliwe jest nawet to, że sytuacja nasza może ulec zmianie, gdyby do władzy w USA doszli Republikanie. Może Obama nie wiedzieć, że nie było polskich obozów śmierci, może nawet nie wiedzieć, gdzie ten „Poland” leży, ale to chyba proste do wywnioskowania, że nasz kraj należący do NATO jest dziś w bezpośrednim zagrożeniu. Dlaczego więc, amerykańskie wyrzutnie rakiet Patriot załadowane pociskami nie bronią polskich granic, polskiej przestrzeni przed agresorem? A to byłby znak faktycznego szacunku dla naszego kraju, który wspierał Amerykanów w Iraku. Nie liczymy się w tej rozgrywce, w tej globalnej nowej wojnie, która będzie miała wiele faz i odsłon i potrwa być może nawet dekadę. Widać coraz wyraźniej, że Polska jest znowu w jakimś zawieszeniu, gdzieś nie wiadomo gdzieś. I w NATO i w rosyjskiej strefie wpływów, a teraz i w niemieckiej strefie wpływów, no i jeszcze co niektórzy uważają, że USA stoją za nami murem. Pewnie..... chyba murem „berlińskim”. Ameryka odgrodziła się od Europy, bo ma takiego prezydenta, a może i takie, a nie inne interesy gospodarcze. Najsmutniejsze jest to, że do tej globalnej wojny nie jesteśmy przygotowani, nie mamy na szczytach władzy nikogo, kto miałby wizję, jak mamy się w tej rozdartej Europie ułożyć. Czekamy, liczymy na NATO, może trochę na siebie, ale tak naprawdę nikt się losem Polski nie przejmuje.                   

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka