Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
1945
BLOG

Zagadkowa pancerna brzoza, czyli historia bez końca

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 55

Po czterech latach od Tragedii Smoleńskiej nadal nie wiemy nic na pewno o przyczynach katastrofy. To wybitne dzieło prokuratury wojskowej i rządu Donalda Tuska, to ich zasługa, bo czemuż mamy obwiniać Rosjan, skoro sam premier oddał śledztwo w ich ręce. Po czterech latach prokuratura ogłasza, że znalazła w brzozie coś, co nie pasuje za nic do elementów skrzydła Tupolewa. To coś to silumin, stop aluminium i krzemu, który na pewno nie jest częścią TU-154M. Pozostałe 11 elementów badanych przez ekspertów są lub mogą być elementami skrzydła rządowego samolotu, ale pewności stuprocentowej też nie ma. Sama prokuratura podkreśla, że siedem próbek to jedynie mogą być elementy samolotu. Tajemniczy silumin stosowany jest w lotnictwie, do budowy cylindrów, a także celowników karabinków snajperskich. Do czego jeszcze, nie wiadomo, bo zastosowanie siluminu ze względu na jego właściwości (lejność, odporność na pęknięcia) jest bardzo szerokie. Nie należy się spodziewać tutaj żadnych sensacji, bo sensacji płynących z prokuratury było już wiele. Istotne jest to, jak psychologicznie ekipa Tuska rozgrywa całe śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy.

 

 

To jest metoda kroczącego oswajania Polaków z myślą, że to nie był zamach, tylko wypadek, ale tak na pewno to my tego nie wiemy, a właściwie to może nigdy się nie dowiemy, a w końcu dajmy temu spokój, wypadki lotnicze się zdarzają. Z jednej strony padają ciągle zapewnienia, że TU 154M po prostu zszedł za nisko, zahaczył o brzozę i się rozleciał na dziesiątki tysięcy części, na błotnistym podmokłym terenie. Ponad połowa Polaków nie wierzy w ustalenia prokuratury wojskowej, choć jednocześnie tyleż samo nie wierzy w zamach. To i tak niewiele, biorąc pod uwagę zmasowaną propagandę polityków PO i mediów, że w Smoleńsku zdarzył się jedynie nieszczęśliwy wypadek. Oswaja się więc nas przez cztery lata z myślą, że zamachu nie było, a jednocześnie nie ma ostatecznych dowodów, że było to jedynie tragiczne zdarzenie, na które wpływ miały między innymi złe naprowadzenie Tupolewa przez rosyjskich kontrolerów, fatalna pogoda i ryzykowne zachowanie się polskich pilotów.

 

 

Tragiczny 10 kwietnia oddala się z roku na rok, ludzie są zajęci sobą, zmagają się albo z kłopotami, albo z myślą, co by tu jeszcze kupić, żeby było im tak jak na Zachodzie. Rozmontowane więzi społeczne sprzyjają polityce przeciągania śledztwa i znieczuleniu Polaków na największy dramat Polaków po II wojnie światowej. Jak daleko to zaszło, wystarczy wspomnieć, że kłamczyni jest marszałkiem Sejmu RP, że ludzie tacy jak Palikot, który lżył tragicznie zmarłego Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, swobodnie poruszają się po polskiej scenie politycznej, robiąc kolejne wolty jak choćby sprzeciw wobec uchwały sejmowej w sprawie kanonizacji Ojca Świętego Jana Pawła II. W Polsce przechodzi wszystko, każdy przekręt, każde draństwo, każda afera: informatyczna, autostradowa, hazardowa, można mnożyć w nieskończoność. Oto NIK, pod wodzą dawnego lidera PO Krzysztofa Kwiatkowskiego ocenia, że koszty budowy Stadionu Narodowego zostały zawyżone o 460 milionów złotych, ale nic nikt nikomu nie zrobi, choć winę za to ponoszą byli ministrowie sportu z partii Donalda Tuska. Pół miliarda to betka dla beneficjentów III RP.

 

Ciągnąć wszystko co niewygodne, aferalne, w nieskończoność, tak, by większość Polaków o tym zapomniała, by zachwyciła się spotem PO za ponad siedem milionów złotych, by czarowanie, że jesteśmy już w przedsionku bogatych krajów Zachodu trwało jak bal, by wszyscy tańczyli w rytm speców od PR i marketingu politycznego. Przy okazji śledztwa smoleńskiego i zagadkowej brzozy nasuwa się nieodparcie jedno porównanie z sytuacją za naszą wschodnią granicą. Taktykę kroczącego oswajania Zachodu z aneksją Krymu i parciem na wschodnie granice Ukrainy stosują Rosjanie. Nie było żadnego ataku z ziemi i powietrza, żadnego błyskawicznego wtargnięcia na obce terytorium. Powoli pojawiali się jacyś dziwni żołnierze, potem referendum, potem przejmowanie administracji i Krym już należy do Kremla. I wszyscy na Zachodzie to przełknęli. W porozumieniu genewskim nie ma ani słowa o zwrocie Krymu Ukrainie. Moskwa skutecznie rozmiękcza Zachód i Amerykę, bez pośpiechu. Krok w tył i dwa kroki do przodu, tak jak dziś, kiedy Ławrow zapowiada na Ukrainie wariant gruziński. Wjedziemy czołgami – powiada, no i pewnie za jakiś czas wjadą, i świat się pogodzi z tym faktem. USA mogą dozbroić naszego sąsiada, mogą udzielić mu pomocy finansowej, Unia może też coś dorzucić, ale nikt nie zdecyduje się na otwarty konflikt zbrojny z Rosją, bo Zachód panicznie boi się wojny, bo ma bardzo dużo do stracenia.

Choć tak wiele wskazuje, że w Smoleńsku doszło do zamachu, to dopóki w Polsce rządzić będą kłamcy, nic więcej ze strony władców III RP o 10 kwietnia się nie dowiemy. Panuje zmowa milczenia i strach, co się stanie, gdy ta ekipa zostanie odsunięta od władzy. A tymczasem pewnie kolejne kilka miesięcy będziemy karmieni niby informacjami, skąd wziął się silumin na pancernej brzozie.         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka