Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
2209
BLOG

Nic po myśli Polski

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 56

 

Śmiem twierdzić, że miniony weekend miał znaczenie historyczne dla Polski. I dla Ukrainy również, i dla Europy także. Dziś rano na Majdanie było kilkadziesiąt osób. Spontaniczna reakcja Ukraińców na wycofanie się z podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE, powoli wygasa. Przywódcy opozycyjni wzywają, by nie wygaszać protestu, by Majdan był ciągle żywy, ale ich apele mogą już niewiele dać, bo w społeczeństwie ukraińskim narasta świadomość, że prezydent Janukowycz sprzedał ich kraj Moskwie. I co ważniejsze, opozycja nie ma jednego wyrazistego lidera. Jeszcze gorzej, bo wśród elit Kijowa czy Lwowa pojawiają się także opinie, że Unia Europejska to nie jest ta Unia, do której chcieli kiedyś przystąpić. Dla Polski to bardzo złe wieści. Nie ma bowiem wątpliwości, że naszego wschodniego sąsiada przeciągnięto wyraźnie w stronę Moskwy, co oznacza poszerzenie wpływów Rosji i jej wyraźne parcie na zachód, na odbudowę swojego dawnego imperium. Cokolwiek jest lub nie jest zapisane w umowie Putin – Janukowycz, żegnamy na razie Ukrainę z orbity Zachodu, do którego dążyła. Nawet jeśli wybory wygra opozycja, nie zmieni radykalnie kursu, bo 15 miliardów dolarów trzeba zwrócić, bo trzeba będzie na przykład zrekompensować podwyżkę cen gazu przez Rosję, co uczyni wtedy na pewno. Dziś po obniżce jest to 260 dolarów za 1000 metrów sześciennych, ale może być znowu 400 dolarów.

 

Co więcej reakcja Zachodu na porozumienie Kijowa i Moskwy jest w zasadzie żadna. Tak, jakby nic się nie stało. Tymczasem Putin wyciągnął Brukseli wielki europejski kraj, wielki rynek zbytu, liczący 45 milionów mieszkańców. Choć można mieć wiele zastrzeżeń do Unii, która dziś służy głównie podziałowi pieniędzy i promowaniu poprawności politycznej, to Ukraina w UE byłaby bliższa Zachodowi, mniej zależna od Rosji, innymi słowy, rosyjskie wpływy strategiczne w Europie zostałyby ukrócone. Dla Polski to zła wiadomość, ponieważ budowanie długofalowej strategicznej współpracy z naszym wschodnim sąsiadem ma kapitalne znaczenie dla przyszłości całej Europy Środkowo- Wschodniej.

 

Dziwnym zbiegiem okoliczności na kilka dni przed szczytem Putin – Janukowycz, niemiecki „Bild” informuje o rozmieszczeniu nowych rakiet Iskander – M w Obwodzie Kaliningradzkim. Że inne Iskandery już tam są to było jasne, ale te są nowocześniejsze, mogą przenosić głowice nuklearne i dolecą praktycznie do południowych granic Polski. Nic takiego strasznego się nie stało, ale gdyby tak Moskwa coś zamontowała na Kubie, dopiero by się działo. Tu tymczasem mamy wręcz banalną i „letnią” reakcję naczelnego dowódcy wojsk NATO w Europie. Generał Philip Breedlove raczył jedynie wyrazić w Berlinie zaniepokojenie i dodać, że trzeba to zrozumieć i lepiej komunikować się z Rosją, bo samoloty natowskie i rosyjskie blisko siebie na co dzień latają. Może był jakiś nowy reset? Może Rosja znowu coś dostała od Obamy w zamian za coś?

 

NATO jako gwarant naszego bezpieczeństwa wojskowego staje się fikcją. Rosja nie wkroczy do Polski, ale trzyma nas już w swojej strefie wpływów. To, że jesteśmy w NATO nie ma aż takiego znaczenia. Za wschodnią granicą mamy teraz wielki rosyjski pas wpływów: od Białorusi po Ukrainę, no i jest Obwód Kaliningradzki. Może warto przypomnieć, że w ramach „Trójkąta Kaliningradzkiego” (Polska – Niemcy- Rosja) są (były?) plany budowy wspólnej jednostki wojskowej. To jest jakieś wyjście, bo Iskanderów chyba w nas nie odpalą, ale o podmiotowości Polski w Europie możemy wtedy zapomnieć. Taki to był nieszczęśliwy weekend dla Polski, który jak to zwykle bywa u nas, nie został praktycznie przez nikogo z rządu solidnie skomentowany. Reakcja polskiego MSZ to kalka reakcji Zachodu. Czyli w sumie nic. Nie jesteśmy dla USA sojusznikiem, tak jak nie jesteśmy nim dla Niemiec czy Francji. Potrzebują nas do swoich geopolitycznych rozgrywek i na tym się kończy nasza rola.

 

Jeśli dodamy do tego dalsze rozbrajanie służby zdrowia przez ministra Arłukowicza oraz zabetonowanie się premiera Donalda Tuska na stanowisku szefa PO i wykończenie wewnętrznej opozycji, to nic nie poszło po myśli Polski w tych ostatnich dniach.       

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka